Poznali się w stanie wojennym na Jasnej Górze i od razu poczuli duchową więź, jakby znali się od zawsze. Zdzisław Sowiński, przyjaciel Wojciecha Kilara, pomysłodawca i współreżyser filmu o nim oraz autor m.in. dwóch wystaw fotograficznych, nie widzi w tym przypadku. Sam mocno związany z Jasną Górą przyznaje z przekonaniem: „Ja chyba po tom się narodził, żeby spotkać Wojtka i zaświadczyć o jego świętości”.
Z nami dzieli się opowieścią o tym, jak niezwykłym człowiekiem był jeden z najznamienitszych polskich artystów, który wyznał, że nieważne, czy dany utwór jest requiem, mszą lub pasją. „To również mogą być adagio, menuet, polka, krakowiak, jakaś piosneczka – byle ta muzyka była święta, czyli po prostu dobra i czysta”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zanurzony w duchowości
– Wojciech był umocowany w rzeczywistości i w duchowości. Nazwałbym go mistrzem duchowej głębi i niuansów duszy – bo jak nikt potrafił wyłuskiwać z gąszczu wielości te najistotniejsze rzeczy. A mówił o tych sprawach bardzo prosto: „Ja z Panem Bogiem nie będę dyskutować. Bo jak można dyskutować z czymś bezgranicznie dobrym?”.
Z naszych rozmów wynikało, że ma ogromną wiedzę teologiczną, filozoficzną; że w małym palcu ma polską i światową literaturę, nie mówiąc o oczywistej wiedzy muzycznej.