Na początku był chaos
Jak pisaliśmy, projekt rozporządzenia MEN o zredukowanej do nieobowiązkowej godziny religii tygodniowo w szkołach trafił w ubiegłym tygodniu do konsultacji. Na dokumencie przekazanym ministerstwom do konsultacji międzyresortowych widnieje data 30 września. Tak naprawdę, projekt został opublikowany na stronie RCL dopiero z początkiem października. Resort chce, aby lekcja religii odbywała się przed rozpoczęciem obowiązkowych zajęć edukacyjnych lub po ich zakończeniu. Ponadto porządkuje chaos interpretacyjny. W poprzednim akcie normatywnym zapomniano bowiem o organizacji nauki religii w grupie międzyszkolnej lub w pozaszkolnym (pozaprzedszkolnym) punkcie katechetycznym. Doszło do swoistego rodzaju schizofrenii prawnej. W szkołach należało łączyć grupy, natomiast w grupach pozaszkolnych i punktach katechetycznych obowiązywały dotychczasowe rozwiązania.
Głos wołającego na puszczy
Do propozycji rządzących odniósł się przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP, bp Wojciech Osial.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Umieszczanie zajęć na pierwszej i ostatniej godzinie jest szczególnie krzywdzące, gdyż poważnie utrudnia uczniowi udział w lekcji religii i narusza jego prawo do sprawiedliwego traktowania – zauważył duchowny.
Reklama
Mimo iż podkreślił, że strona kościelna jest gotowa „na rozmowę i wypracowanie wspólnego rozwiązania, pod którym podpiszą się obydwie strony dialogu, tak jak zostało to dokonane w 1992 roku”, to słowa Przewodniczącego Komisji Wychowania KEP nie spotkały się z reakcją.
Kto mądry, niech słucha i pomnaża naukę...
Nie bez echa przeszła natomiast piątkowa wypowiedź metropolity warszawskiego, kard. Kazimierza Nycza, który powiedział dla PAP, że godzina lekcji religii w tygodniu powinna być obowiązkowa dla wszystkich uczniów, skoro żyjemy w cywilizacji europejskiej wyrosłej z chrześcijaństwa. Zaznaczył, że tożsamość, kultura i życie społeczno-polityczne narodów europejskich zostały "ukształtowane na bazie chrystianitas".
– W związku z tym nie da się zrozumieć europejskiej sztuki, muzyki, architektury bez znajomości chrześcijaństwa. Powinni uświadomić to sobie zarówno rządzący, jak rodzice oraz sama młodzież" – podkreślił kard. Nycz.
Odludek szuka pozorów, aby móc sprzeciwić się wszelkiej słusznej radzie
Rzeczone pozory, by sprzeciwić się hierarsze znalazła jedna z pięciu zastępców konstytucyjnego ministra edukacji, Joanna Mucha. Według sekretarz stanu, J. Muchy kard. Nycz myli religię z religioznawstwem.
– Gdybyśmy rzeczywiście nauczali nasze dzieci religioznawstwa, to (...) taki wkład kulturowy w ich edukację, w ich wychowanie miałby sens – powiedziała w TOK FM wiceminister edukacji.
Tonem znawcy materii zeznała, że spuścizna kulturowa, o której wspomina kard. Nycz, jest nauczana na lekcjach języka polskiego.
– Religia nie przygotowuje do tego typu zrozumienia naszej kultury. Znamy wszyscy anegdotyczne przykłady o tym, czego dzieci uczone są podczas lekcji religii – z nutą ironii dodała.
Kto mieczem wojuje...
Reklama
Niestety, sekretarz stanu nie zreflektowała się i zapomniała, iż opinia publiczna pamięta występ Poseł J. Muchy w trakcie "oblężenia" mównicy Sejmu RP za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Wówczas to „zaśpiewała” - w wolnej interpretacji - tekst piosenki „Nie płacz kiedy odjadę”. Występ był dowodem ewentualnych licznych absencji na lekcjach muzyki i rytmiki. Co więcej, próba parafrazy także dowodziła możliwych ubytków na lekcjach języka polskiego. Czy anegdotycznym przykładem, o którym wspomina wiceminister edukacji nie jest przypadkiem jej autorskie wykonanie utworu Wandy Sieradzkiej? Oto jest pytanie!. Jeśli tak, wiceminister zasługuje na słowa uznania za autokrytykę.
Co z tą religią i etyką?
Wiedza religijna i etyczna ma funkcję kulturotwórczą, pomaga rozumieć i twórczo rozwijać trendy kulturowe oparte na ładzie społecznym i moralnym oraz szacunku w relacjach międzyludzkich. Treści podstawy programowej z języka polskiego w szkole ponadpodstawowej inaczej ujmują zagadnienia, których przyczynkiem jest Biblia i literatura biblijna. Co więcej, zostały w obecnej szkole zredukowane do minimum i młodzież, która wskutek niedostatecznej inkulturacji, nie będzie w stanie właściwie zrozumieć kodów kulturowych obecnych w literaturze, sztuce, filmie, reklamie czy nawet rozrywce. Nieznajomość toposów, aluzji, skojarzeń i motywów wywodzących się z religii i filozofii oraz wartości zakorzenionych we wszystkich trzech filarach cywilizacji europejskiej – filozofii greckiej, prawie rzymskim i religii chrześcijańskiej doprowadzi do zubożenia twórczego i powolnego zatracenia znajomości ładu społecznego i moralnego oraz szacunku w relacjach międzyludzkich.
Warto też zwrócić uwagę, iż zgodnie z omawianym rozporządzeniem prawo do nauczania religii mają także inne kościoły i związki wyznaniowe.